Aż obejrzałem kawałek, nie jest taki tragiczny, bo przynajmniej nie jedzie tylko z Starego testamentu Kościoła Rzymskokatolickiego, ale uwzględnia inne wersje Pisma Świętego. Co ciekawe pada mimochodem, że Żydzi z czasów Mojżesza nie byli monoteistami, a wyznawali monolatrię. Monolatria to wiara że opiekuje się nami jeden Bóg, wybrany z wielu, ale inni też istnieją. Stąd 1 przykazanie mówi - Nie będziesz miał bogów CUDZYCH przede MNĄ! Gdyby był tylko 1 Bóg, to po co takie przykazanie? Wystarczyłoby będziesz Zawsze czcił jedynego prawdziwego Boga. Jest to oczywiste dla badaczy, ale jakoś nie przebija się w nauczaniu Kościoła.
Brakuje mi większej liczby hipotez i tłumaczeń - bo z tą niewolą egipską jest tak, że Egipcjanie o niej nie wiedzieli
Pismo powstało wiele lat po wydarzeniach podczas "niewoli" babilońskiej. Tutaj Babilończycy też nie wiedzieli nic o niewoli, ale wiedzieli przynajmniej o przymusowym przesiedleniu części Żydów na swoje tereny i zastąpienie ich innym ludem, znanym nam jako Samarytanie.
Wracając do Egiptu, to nie historycznych poświadczeń "niewoli", bo gdyby coś takiego się wydarzyło to pewnie by o tym mówiono, rozważano i pisano. Nie jest jednak wykluczone, że jakieś wędrowne plemię (nieistotne dla Faraona bo małe i wędrowne) z obrzeży imperium miało dość zniewolenia, tzn. płacenia podatków i nawiało poza granice imperium. Mniej więcej w tym czasie ocenia się, że całe imperium Egipskie liczyło ok. 1-3 mln. Ludzi. Izrealitów (poprawniejsze dla tych czasów niż Żydzi) wg. pisma wyszło 600 000 tys. mężczyzn, przez co rozumie się z rodzinami, a że wówczas dzieci było dużo, to przyjmując że każdy miał żonę i zaledwie 4 dzieci to wychodzi 3,6 mln. Do tego podobno byli gnębieni, zabijani i głodowali, a mnożyli się niczym króliki. Uciekli przez pustynię - a jeśli zabrali swoje stada (niewolnicy?) to przecież nie wyżywiłyby się, a zgromadzenia paszy na zapas to już logistyka wyższych lotów.
Dlatego osobiście obstawiam, że jakieś wędrowne plemię z pogranicza uciekło "od tyrana i nieludzkich podatków" i nikt po nich nie płakał, ani ich nie gonił. Ewentualnie jakiś lokalny urzędnik ich ścigał za zaległe podatki. Pewnie wyruszyło kilka tys. ludzi, czyli 600 mężczyzn z rodzinami.
Co dalej, to w oryginale napisano że uciekli przez "zbiornik wodny" z trzciną, bo termin mógł oznaczać zarówno jezioro jak i może, tyle że trzcina raczej oznacza słodką wodę. Miałoby to sens, bo te kilka stad trzeba było napoić, to wiałbym od zbiornika do zbiornika. Co więcej w tamtych czasach było tam nieco półbagiennych terenów po drodze, w porze suchej bardziej bagiennych, a w mokrej bardziej płytkich jezior.
Szukając dalej można by się zastanowić, czy to legendarne "przejście przez morze" nie było znalezieniem ścieżki przez płytkie jeziora, czyli grobli lub brodu, którym dało się przekroczyć płytkie rozlewisko.
Rozważając tak stare wydarzenia trzeba pamiętać o 2 rzeczach:
1) Korzystać tylko z oryginalnych tekstów, bo tłumaczenia dodatkowo zakłamują historię.
2) Pamiętać, że to opowieść spisana przez wielu autorów (bynajmniej nie Mojżesza) na podstawie opowieści przekazywanych ustnie kilka wieków później. A wiecie jak historie lubią się rozrastać i dramatyzować z biegiem czasu.